O nas tylko lans, lans, kasa, hejterowanie. Ja się nie dziwię, że tyle Polek jest zaniedbanych, 99% ludzi ma próchnicę, czy ubiera się w sklepach takich jak cayman czy mega. A nie kurde, przyjedzie taka Tiffany z tą drugą i są przerażone jak to u nas wygląda. Bo nas na to NIE STAć. Ja z Polski po skończeniu studiów wyjeżdżam.
A ja niestety nic. Nawet nie pamiętam kiedy zaczęłam się masturbować. Nie wiem w jakim wieku byłam może podstawówka może gimnazjum. Nie wiem. I obawiam się ,że niestety to wpłynęło na to ,że nic nie czuje. Co z tego ,że jestem brzydko mówiąc "mokra" jak i tak nic z tego nie wychodzi. A jak mam go w sobie to i tak nic nie czuje.
[Refren: Kabe] / Nie czuję presji, nie czuję rąk, liczę ten sos / Logo to prestiż, kolejny rok gadają wciąż / Nie czuję presji, nie czuję rąk, liczę ten sos / Logo to prestiż
Polska mi nic nie dała. Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia! Występująca w serialu “M jak Miłość” aktorka Iga Krefft wyznała, że nie czuje się Polką, co jest tak typowe dla środowiska zblazowanych celebrytek. Kim jest owa Iga Krefft? Przez ponad dekadę wcielała się w postać Urszuli Mostowiak w serialu
Nic do Ciebie nie czuje. Tak mi się zdaje. Co możesz zrobić? Nic, albo się zakocha, albo nie. Nie możesz kogoś zmusić do kochania Ciebie, ani dać mu żadnego eliksiru, żeby go w sobie rozkochać, chociaż fajnie by było. Sama bym z tego skorzystała. xD Daj mu czas, może Cię pokocha. Nie narzucaj mu się i tyle. Powodzenia!
Dịch Vụ Hỗ Trợ Vay Tiền Nhanh 1s. zapytał(a) o 09:35 Jestem z dziewczyną, do której nic nie czuje. Jak zerwać, aby jej nie zranić ? Sytuacja wydaje się być trochę dziwna, bo to Ja do Niej tą chemie, ten pociąg, który Mnie dni temu zaproponowałem stały związek - zgodziła mam takie wrażenie, że Jej nie kocham, że po prostu chciałem Ją tylko robić ? Odpowiedzi Powiem tak: Bez względu na sposób w jaki jej to powiesz, będzie to bardzo bolesne. Wiem o tym bo sama miałam podobną sytuację. Myślę, że najlepiej będzie jeśli powiesz jej wprost: "Przepraszam, nie mogę z tobą być, nie czuję nic do ciebie, przepraszam za to, że cię ranię", albo coś podobnie do tego. Nie mów jej tylko słów: "Nie kocham cię już", bo to boli najbardziej. Nie czekaj tylko długo z decyzją o zerwaniu! Myślę jednak, że po co masz męczyć się w związku, z którego nie czerpiesz przyjemności, bo nie kochasz tej osoby. Najlepiej zerwij to teraz, kiedy jesteście ze sobą krótko, bo im krótszy związek tym mniej ona się do ciebie przyzwyczai i mniej będzie później cierpieć. Pozdrawiam ;) Dziewczyny są bardzo czułe, więc podejdź do niej delikatnie. Zaproś ją na jakiś spacer. Wtedy możesz zacząć tę rozmowę. Możesz powiedzieć:-Posłuchaj, sprawa jest taka, że... nie wiem jak ci to powiedzieć. Po prostu ja chyba na ciebie nie zasługuję i powinniśmy się rozejść...Potem są dwie opcje:Albo się bardzo zasmuci i będzie miała doła,albosię na maxa rozgniewa i szczeli ci w pysk i będzie wypominać to, że to ty do niej zarywałeś i blablabla Zgadzam się z poprzednią odp że jak tego nie zrobisz będzie ją to boleć bo jeżeli chcesz być z nią szczery i powiesz jej o tym zranisz ją dlatego nAjlepiej jak powieez jej prawdę ale dodasz że zależy ci na tym żeby była szczęśliwa a ty jej tego szczęścia nie dasz i że zależy ci na daiszej znajomościJeżeli znajdziesz czas proszę odp. NA moje ostatnie pytanie blocked odpowiedział(a) o 11:07 Wyjaśnij możesz jej okłamywać bo sprawa się i zrób to nie doszłeś do tego wcześniej:( zanim ją zranisz, pomyśl, dlaczego to właśnie ją chciałeś mieć. Przypomnij sobie te wszystkie sytuacje, momenty, pocałunki.. pomyśl, czego tak naprawdę chcesz.. a jeżeli już zdecydujesz się z nią rozstać, to koniecznie jej powiedz, jakim jesteś debilem i że przykro Ci, że musiała trafić na kogoś bez za to, ale miałam podobną sytuacje, i jest to szczeniackie ze strony face... chłopczyka ;) Zależy ile masz lat... Ja na twoim miejscu zaprosiła bym ją do kina kolacja lup tym podobne. Jeżeli będziesz czuł , że jest na maxa zaadowolona , szczęśliwa to nie wiem zawsze jest tak że im bardziej się cieszył tym trudniee się rozpłakać po tym co druga osoba jej powiedziała. Będzie pewniei tak szczęśliwa , że zapewniłeś jej ostatnie cudowne chaile. Może być druga opcja z jej strony której wole nie pisać :S powiedz jej oo co chodzi powiedz ze to nie jej wina poprostu nie czujesz jeszcze nic powaznego po mimo tego ze zaproponowales staly zwiazek ze potrzebujesz czasu moze kiedys poczujesz doo niej cos wiecej powiedz zee chcesz sie zz nia przyjaznic ze nie chcesz tracic z nia kontaktu ale narazie z tego nic nie bd ona to zrozumie jesli ma troche oleju w glowie :) zdobyc? opanuj sie dajesz jej nadzieje i proponujesz zwiazek a potem co? powiedz: troche za szybko podjalem decyzje i nic nie czuje. ale koles: weśśśś sie opanuj bo chyba nie wiesz czego tak naprawde chcesz... sorry. ale troszke dziwny z cb czlowiek :) wspolczuje problemów :/ blocked odpowiedział(a) o 09:03 Szczera nawet bolesna prawda - ja szczerze bym tak wolała, żeby mi to powiedział ktoś w twarz, a nie kręcił czy owijał w bawełnę, bo wolę, żeby mi ktoś wygarnął wszystko i niech skrytykuje, ale przynajmniej wiesz jasno na czym stoisz - a nie takie ociąganie się w danej sytuacji, bo to jest wkurzające - a jak dalej będziesz się bawił czyimiś uczuciami do dostaniesz z liścia od dziewczyny i skończy się dzień dziecka - bo do dziewczyny jednak powinno się mieć szacunek i to do każdej tak jak ona do Ciebie go ma. Powodzenia w rozwiązaniu tego zagmatwanego problemu i pozdrawiam :) Ja mam tak samo . Chłopak do mnei zarywał, ja chciałam udowodnić innym dziewczynom które do niego zarywały że ja go będę mieć tylko dla siebie ... I zdobyłam go. On się stara , bardzo . Ale ja tak jakby już nic do niego nie czuje. Strasznie mi z tego powodu głupio. Jestem z nim nie cały miesiąc.. Planuje powiedzieć mu , wyjaśnić, że to było tylko zauroczenie, że nie jestem gotowa na jakiś stały związek itd. Tobie radzę podobnie się wytłumaczyć. POWODZENIA ! :* Powiedz jej ze jeszcze nie jesteś gotowy na stały zwiazek nati57 odpowiedział(a) o 09:42 Poprostu powiedz jej,ze nic do cb nie czuje i nie mogę być z Toba,bo w ten sposób ty się będziesz zle czul a po pewnym czasie ona zacznie to odczuwać..powodzenia i liczę na naj :) blocked odpowiedział(a) o 09:42 Czy tak czy tak jak z nią zerwiesz czy powiesz to delikatnie czy nie to i tak będzie to były mi powiedział żebyśmy "odpoczęli od siebie" . To i tak ktoś wyżej wspomniał to powiedz że nie jesteś gotowy na stały związek i tyle. To po co się z nią wiązałeś ? zerwij z nią powiedz tak ,,Nie wiem jak ci to powiedzieć zrywam z tobą nara,, a ona zapyta się na pewno dlaczego a ty powiedz ,,,nie kocham cię już ''itd. Uważasz, że ktoś się myli? lub
Skip to content Czy ja nic nie czuję? Czy ktoś ma podobnie?… Czy ja nic nie czuję? Czy ktoś ma podobnie?…pszemKo2007-02-13T14:22:26+01:00 Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 22) Tak się zastanawiam, że na niczym mi w zasadzie nie zależy. Nawet na własnym szczęściu. O swoim życiu mowię tak, jakby chodziło o zamknięcie okien. Po co żyć, skoro nic nie daje radości? Po co być, skoro nie ma się marzen. Miłość to nic, sukcesy to nic, egzystencja to także nic. Będę to będę, a jak mnie nie będzie, to na jedno w sumie wychodzi. Coś tam jeszcze robię. Piszę na przykład tego posta, a mogłbym przecież dać sobie ze wszystkim absolutny spokoj: ze szkoła, z lud¼mi, z istnieniem… Ktoś jeszcze wczoraj tak ważny, dziś obojętny. Tak wygladaja moje uczucia. Prawdopodobnie zupełnie martwe. Jak Ci na niczym nie zależy to po co Ci ktorzy czegoś chca – krzycza. Twoje info to taki krzyk, ktory chcesz żeby ktoś jedna rzecz, ktora sprawia radość lub przyjemność i wszystko stanie się kogos do kochania – to najlepsze miałam kogoś do kochania i wszystko popsułam ( tacy czasmi beznadziejni jesteśmy), ale udało się uratować to co straciłam i znow mam po co żyć i dla kogo. Nie łam się – życie w sumie jest bardzo fajne – trzeba tylko odnale¼ć w nim SIEBIE. 😉 To bardzo przykre i smutne co piszesz Przemku:( Ja chyba jeszcze coś czuję tak mi sie wydaje, bo zdarza mi sie czasem płakać. Malenstwo fajnie napisało:) ze najlepszym lekarstwem na zraniona duszę jest pokochanie kogoś. Też mi sie tak wydaje…hmm chyba wierze nawet w miłość..taka prawdziwa jak z bajki. Szkoda tylko ze nie potrafie (po)kochać:( może dlatego że jestem za słaby? hmm życie moze być bardzo fajne – tylko jak sie w nim odnale¼ć, kiedy sie nie wie co z nim zrobić???:unsure: pszemKo napisał: ” Będę to będę, a jak mnie nie będzie, to na jedno w sumie wychodzi.” Pomyśl ilu ludziom zrobiłbyś przykrość gdybyś odszedł… to właśnie dla tych ludzi warto żyć. 😉 zupełnie do mnie nie trafiaja niestety Wasze opinie…:/ z ta miłościa probowałem – ale pamiętam, że nawet wtedy, gdy z tym kims byłem, robiłem się jakiś nieobecny, pokryty głębokim marazmem… co do krzyku – uwierzcie mi, krzyczę znacznie głośniej, niż to tutaj 😉 po co popełniać samobojstwo? ja chyba już nie żyję. • Musisz wiedzieć, czym jest zdrowy zwiazek. Musisz nauczyć się go budować. • Musisz odrzucić szkodliwe nawyki. • Nie unikniesz walki. • Nie unikniesz błędow. • Nie unikniesz zniechęcenia. Podobnie nieuniknione sa: wspolnota, miłość, dowartościowanie, radość, pożadanie, przyja¼n, zrozumienie, wspołdziałanie, zaufanie, rozwoj, bezpieczenstwo i spokoj. Wyzwania czekaja, a wybor należy do ciebie. Miałem podobnie. Nawet bardzo podobnie. Jeszcze pol roku temu. Pozdrawiam Cię serdecznie, Przemko. dziękuję 🙂 ale co do tych kropek powyżej… niestety, to nie pasuje do mnie to nie ja ja nie żyje i tyle… ja podobnie ja wrecz jak w lustrze sie przegladam w twojej wypowiedzi zadnych konkluzji ani rozwiazn w koncu powinno sie przechylic na jedna i na druga strone obojetnie mi na ktora heh, chciałbym powiedzieć, że to fajnie, że ktoś ma tak, jak ja, ale czy to jest rzeczywiście takie fajne? rozum podpowiada, że człowiek powinien coś czuć, że powinien czuć jak najwięcej, że tylko uczucia nadaja życiu smak (i sens). słaby ze mnie kucharz… Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 22) Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.
JA TO TAK CZUJĘ Lyrics[Refren: to tak czu-ję-ję-jęNie patrzę w tył, kiedy idę na szczytJa to tak czu-ję-ję-jęNie mów mi dziś jak powinienem żyć, ja to czuję jak[Zwrotka 1: Wersow]Ej, ja to tak czuję, choć nie lubię dram (dram!)Dawni przyjaciele na skrzynce mi robią spamJa mam swoich ludzi, na życie już mamy planBo-bo-bo tanecznym krokiem przebiegniemy przez ten lifeOh, dalej Nowy Jork i MiamiRóżne stany w bani, tak samo jak za oknamiEj, od zawsze mam różowo przed oczamiBo widzimy marzenia, ale nie widzimy granic[Zwrotka 2: Mini Majk]Zimna jest wódka, gorąca pupaAle przed majkiem stoję jak 2Pac (2Pac!)Nic mnie nie rusza, płynę na wersachRozpalam ogień we wszystkich sercachCałe życie było pod górę (górę!)Teraz pod nogami mam Chmurę (Chmurę!)Z Krzychem teraz wsiadam w tą furę (furę!)Lecimy po swoje, ja to tak czuję[Refren: to tak czu-ję-ję-jęNiе patrzę w tył, kiedy idę na szczytJa to tak czu-ję-ję-jęNie mów mi dziś jak powinienеm żyćJa to czuję jak nikt, nikt, niktJa to czuję jak nikt, nikt, niktJa to czuję jak nikt, nikt, niktJa to czuję jak nikt, nikt, nikt, yeah[Zwrotka 3: Friz]Robię sobie flex, robię dla was kinoZmontowałem Ekipę, mów mi Tarantino (Friz!)Jeden na milion, no a w necie masa imionA ja im starszy, tym lepszy jak wino (wino!)Robię tylko to, co czuję sercemDawniej marzyłem, by zrobić sześć zer (cash!)Może więcej, teraz jadę MercemKiedyś może Lambo, może Rarri, może Bentley[Zwrotka 4: Tromba]Tromba Bomba, styl jak Mortal KombatZe mną jest ekipa, każdy z nich to dobra mordaWrzucamy to w sieć, nim wrzucimy to na kompaktSłuchaj tego na fonach i słuchaj tego na kompach (yeah!)Świeży styl na mnie zawsze widać tuPowoduje szok, tak samo jak Pikachu (pika-pi!)No stres, czarny Merc, szyba w dółMam na sobie dres, robię flex, robię uh[Refren: to tak czu-ję-ję-jęNie patrzę w tył, kiedy idę na szczytJa to tak czu-ję-ję-jęNie mów mi dziś jak powinienem żyćJa to czuję jak nikt, nikt, niktJa to czuję jak nikt, nikt, niktJa to czuję jak nikt, nikt, niktJa to czuję jak nikt, nikt, nikt, yeah[Zwrotka 5: Poczciwy Krzychu]Krzychu wjeżdża i to jest sprawa wielka (tak jest!)Siedzę w M2, lecz to nie kawalerka (nie, nie!)Opada szczęka nie jednemu co zerkaPonad czterysta koni, dziewiętnaście cali felgaRobię skrrt, skrrt, skrrt! Weź to powiedzLecę sobie bokiem jak żużlowiec (ej, ej, ej, ej!)Lecę sobie tak o każdej porzePod kołami dym, a z tłumika leci ogień, uh, uh[Zwrotka 6: Patec]Wchodzi Patec i znów zabija nudę (nudę!)Za chwilę inżynier, a póki co jeszcze studentDo tego YouTuber i w sumie się nie gubię (nie, nie, nie!)Bo robię to czuję, no i robię to, co lubięJa to czuję, kiedy reszta spada z krzesłaRobię rewolucję zupełnie jak Magda Gessla' (aha!)J. Patecki, jest jeszcze jedna kwestiaZaparkuję wszędzie choć Picanto to nie Tesla[Refren: to tak czu-ję-ję-jęNie patrzę w tył, kiedy idę na szczytJa to tak czu-ję-ję-jęNie mów mi dziś jak powinienem żyćJa to czuję jak nikt, nikt, niktJa to czuję jak nikt, nikt, niktJa to czuję jak nikt, nikt, niktJa to czuję jak nikt, nikt, nikt[Outro: to czuję jak nikt
Wiadomość filmy i seriale 20 lipca 2022, 15:37 Ostatnio zdałem sobie sprawę, że Marvela dopadł ten sam problem co markę Star Wars. Twórcy się po prostu pogubili. Thor: Miłość i Grom pomógł mi to zrozumieć. Premiery MCU nie wywołują takiej euforii jak kiedyś. Można rzec, nawiązując do klasyka, że „kiedyś to było, a teraz to nie ma”, ale to starodawne przysłowie w sumie się tutaj sprawdza. Jeszcze kilka lat temu każda nowość Marvela to było coś, na co wszyscy czekali. Nowi bohaterowie, coraz lepsze efekty specjalne, fabuła, która zaczyna mieć swój cel, hollywoodzkie gwiazdy. Mógłbym przyrównać to do beatlemanii – pozostawało cieszyć się, że żyjemy w tych czasach. A to wszystko miało miejsce jeszcze kilka lat temu. Nie mówię, że wszyscy, ale dziś wiele osób z dystansem podchodzi do kolejnych tytułów, z miejsca wyśmiewając Thor: Love and Thunder (a przecież jeszcze pięć lat temu zachwycali się Ragnarokiem) lub nabijając się ze ścieżki obranej przez np. Ms. Marvel (muzułmańska mniejszość otrzymuje swój serial, a biali widzowie zachowują się, jakby zatwierdzono przeciw nim największy wymiar kary). Skoro jeszcze ze mną jesteście (a nie piszecie w komentarzach, że gadam od rzeczy), to chciałbym zaznaczyć, że ten tekst nie będzie jednym wielkim „roastem”. Bowiem dokonuję tu pewnego (zapewne pretensjonalnego) wyznania: chociaż zawsze wyśmiewałem kino superbohaterskie, to w głębi duszy doceniałem uczucie, które mi ono dawało. Marvel od zawsze pozwala mi się odprężyć i docenić, w jaki sposób kinematografia rozwinęła się w ostatnich kilkunastu latach. Właśnie czytacie wyznanie osoby, która – od jakiegoś czasu – odczuwa nieustanny zawód całym Marvelem. Pozostaje jedno fundamentalne pytanie: to wina twórców czy mojego (i waszego) nastawienia? Narzekanie, które nie jest marudzeniemOd czasu Wojny bez granic nic od Marvela mnie nie zaskakuje. Świadomie pomijam Koniec gry, który był niezły, ale jakoś mi te podróże w czasie nie przypadły do gustu. Seriale co prawda na chwilę wprowadziły trochę powiewu świeżości, ale potem nadszedł np. Moon Knight, którego w ogóle nie czułem. Przez ostatnie kilka miesięcy uważałem, że jest to wina spadku jakości tych produkcji. Nawet nie wiecie, jak bardzo się myliłem (!). Fani (i nie tylko) zapewne mają podejście podobne do mojego. Liczba artykułów w sieci o tym, że Marvel idzie w ilość, a nie w jakość, jest oszałamiająca. Kiedy jakiś artykuł stara się bronić któregoś z tych tytułów, ludzie w komentarzach operują takim cynizmem, na jaki nigdy nie pozwolą sobie w realnym życiu. W końcu w sieci jesteśmy niby anonimowi, więc pozwalamy sobie na więcej. Chociaż recenzenci nie pieją już z zachwytu, a w Internecie znajdziemy masę negatywnych komentarzy na temat najnowszych produkcji Marvela (przykładowo: Ms. Marvel okazała się totalną porażką, jeśli chodzi o wyniki oglądania), to te filmy wciąż na siebie zarabiają. Narzekamy, ale płacimy i czekamy na więcej. Narzekamy, jednak zostajemy w kinach, by zobaczyć – coraz to głupsze – sceny po napisach. Dlaczego narzekamy? Narzekamy, bo chcemy poczuć to, co czuliśmy przy pierwszym Iron Manie czy Avengersach. A dziś już tego nie czujemy. Dlatego trudno nazwać to marudzeniem: nie bojkotujemy, nikt nie mówi, że MCU ma przestać istnieć. Nikt nie marudzi, że na co to komu. W końcu oglądamy. Na pierwszy rzut oka wygląda to na pewnego rodzaju pogodzenie się z tym, że aktualnie nie jest kolorowo. Wzdychamy, zawodząc pod nosem: „Może kolejny tytuł okaże się lepszy?”. I, podkreślam, mówi to osoba, która od zawsze należała do grupy, która najgłośniej krzyczała (a i tak oglądała). To złe, to głupie, to już kiedyś było – narzekałem, ale i tak oglądałem. Coś gadałem pod nosem, ale i tak bawiłem się zazwyczaj przednio. A teraz narzekam, ale nie odczuwam jakiejkolwiek frajdy. Narzekamy. Ale czy zastanawialiśmy się, kto tak naprawdę narzeka? Ten, który potrafi przelać swoje myśli na papier (czytaj: widz świadomy i +/- dorosły). Wrócę jeszcze do tego. Twardy do zgryzienia orzechZbyt wiele? Bez celu? Za dużo kombinowania? To pytania, które siedzą we mnie od czasu seansu najnowszego Thora. Czysta konstatacja, że film „jest mierny” nie będzie niczym odkrywczym. Bo dla mnie ogólnie jest, ale czy na pewno jest taki słaby? To nie jest recenzja filmowa, dlatego w podpunktach opiszę Wam swoje przemyślenia o Thorze: Miłość i grom: Nieśmieszne gagi zabijają tempo;Nieumiejętnie nakreślony antagonista, jest go zdecydowanie za mało (a jego decyzje, jak np. porwanie dzieci, są w ogóle nieangażujące); Thor jako śmieszny półgłówek to dziwny atawistyczny motyw w jego rozwoju;Postaci (np. Zeus), które są przerysowane aż do przesady;Taika znowu rozprawia o miłości, a film poprowadzony jest jak opowieść, którą moglibyśmy usłyszeć w przedszkolu;Film jest „zbyt dynamiczny” – ciągle coś się dzieje, bohaterowie nie dostają wystarczająco dużo czasu ekranowego na rozmowy na to, że niepotrzebnie się czepiam. Jak czytam te podpunkty, to wiem, komu się to wszystko na pewno spodoba. Otóż… młodszej widowni! Czy żarty w filmie naprawdę nie są zabawne? Posłuchajcie kinowego rechotu, wybierzcie się do kina wtedy, kiedy jest tam także wycieczka szkolna. A czy porwanie dzieciaków (Gorr niczym Baba Jaga) nie jest chociaż odrobinkę niepokojące? Zapytajcie młodych. Obstawiam, że ich podejście będzie nieco inne. Czy to źle, że nowy Thor to audiowizualna jazda bez trzymanki? To twardy orzech do zgryzienia, ponieważ punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. A może dorośliśmy?Nierzadko zdarza mi się czytać komentarze na popularnej stronie do oceniania filmów – dobrze jest sobie zestawić poglądy zwykłych widzów i tych, którzy – przynajmniej według definicji – na produkcje powinni patrzeć głębiej, świadomiej, [wstaw czytelniku własny przymiotnik]. Właśnie tak, mówimy o krytykach i recenzentach filmowych. Znajomy z branży, o drugim Doktorze Strange’u pisał, że to typowa „marvelozrywka” (swoja drogą przewrotne słówko, brawo!). Zwrócił jednak uwagę na pewien szczegół (ktoś zaraz napisze, że to jest oczywista oczywistość, ale pozwólcie mi odkrywać Amerykę). Mianowicie zdał krótką relację z zasłyszanego po seansie dialogu, gdzie jeden chłopczyk mówi do drugiego proste zdanie składające się z czterech wyrazów. Przeczytajcie to kilka razy, bo powiedział to ktoś, kto zapewne ma największe prawo (?) do oceniania filmów Marvela. Kto ocenia te filmy? Wykształceni recenzenci; ludzie, którzy potrafią świadomie posługiwać się klawiaturą; osoby zakładające konta na portalach filmowych; nieraz widzowie, których już stać na zakup platform streamingowych. Czy możemy dołączyć do tej grupy dzieciaki do lat np. piętnastu? Na powyższe pytanie nie odpowiadam. Ale czy ci sami młodociani widzowie oglądają te filmy bez wystawiania ocen i gwiazdeczek? Jak najbardziej. I jeszcze dokładają z portfela rodziców. Sam miałem dwanaście lat, kiedy wychodzili pierwsi Avengersi. Wiecie, jak wyglądało moje życie przed pójściem do kina? Codziennie odliczałem dni do premiery i oglądałem zwiastuny. Natomiast jak funkcjonowałem po – jakże niezwykłym – seansie (w sumie mógłbym to nawet nazwać filmowym doświadczeniem)? Patrzyłem, czy mój nowy ulubiony film ma dobre oceny w sieci i czy każdemu się podobało. A jak ktoś mądrzejszy ode mnie niszczył Avengersów w recenzji, to robiło mi się w sumie smutno. Takie dziecięce i naiwne myślenie: „Taki fajny film stworzyli, aktorzy tak super grali, to o co chodzi?”. Nie podobało mi się, że ludzie są tak zawistni wobec miłego filmu o bohaterach w pelerynkach. I nie piszę tego ironicznie, moja mała głowa w ogóle nie potrafiła rozprawić się z tym faktem, czy w jakiś sposób zrozumieć ten recenzencki proces. Chodziłem na masę Marveli i nie pisałem później żadnych komentarzy ani nie wystawiałem gwiazdek. Według mnie negatywny odbiór ostatnich dzieł Marvela nie jest sentyment do pierwszych filmów, albo uważanie, że kiedyś to było lepiej. Moim zdaniem Marvel Studios po prostu wypuszczało zbyt dużo, doiło krowę ile wlezie i wszystkie najciekawsze wątki zostały wykorzystane, rzucone na sam początek. Jedyne co pozostało to historie, które będą pasjonować o wiele mniejsze grono ludzi. Ostatnie rewelacje dotyczące warunków współpracy z gigantem oraz tego jak on opłaca twórców komiksów, zdecydowanie nie pomagają. Zbigniew Woźnicki Spójrzcie na to w ten sposób: załóżcie, że Waszym bohaterem młodości zostawał Iron Man po obejrzeniu filmu z 2008 roku. Byliście bardzo mali, utożsamialiście się z walką o dobro itp. Dlaczego taki Moon Knight nie może być Iron Manem? Wierzcie lub nie, ale warsztatowo te produkcje są na naprawdę podobnym poziomie. Mam wrażenie, że to nam miesza się percepcja – dziś Marvela oglądamy, zakładając okulary z nostalgicznym filtrem. Albo do tematu możemy podejść zupełnie inaczej: kiedy wychodziły pierwsze filmy superbohaterskie, nasi rodzice nie mieli porównania. Nie mogli powiedzieć: „Słuchajcie, Spider-Man Sama Raimiego jest czymś słabym, bo wcześniej powstał…” i tak dalej, i tak dalej. A więc wpadali w zachwyt, bo nie mieli z czymś takim wcześniej do czynienia (pomijam Burtonowskie Batmany, które znacznie różnią się od tego, co proponuje Marvel). My natomiast nieustannie przyrównujemy, ciągle patrzymy wstecz, a podświadomie wiemy, że dorośliśmy. Że mało co pokochamy w popkulturze tak niewinną miłością. Boimy się, a strach prowadzi do wielu nieoczekiwanych frustracji. Tym sposobem na prawo i lewo krzyczymy, że „to już nie jest to samo!”. Minęło prawie piętnaście lat od pierwszego Iron Mana, a my dorastamy. I zapominamy, że taki Shang-Chi może stać się nowym ulubionym superbohaterem jakiegoś małego Jasia z Polski. I ten chłopiec pokocha sztuki walki ukazane na ekranie czy przepięknie zrealizowane smoki. W jaki sposób mamy czerpać satysfakcję, skoro patrzymy na filmy Marvela przez pryzmat przeszłości? Albo wręcz z takiej trzeciej osoby, tak bardzo zdystansowani? Ja sam zazdroszczę młodym widzom, że z kina wychodzą po filmie Marvela spełnieni i cholernie uśmiechnięci. Brakuje mi tego. EpilogCałkiem świadomie omijam personalne odczucia dotyczące Thorze 4 i zbytnio tej produkcji nie analizuję. Nie zmienia to faktu, że seans filmu Taiki Waititiego stał się punktem zwrotnym w moim dotychczasowym myśleniu. Wręcz odkryciem! Taika jest geniuszem, bo rozumie ten biznes. A to ja jestem kompletnym idiotą w momencie, w którym krytykuję ten film. Czas na kilka [SPOILERÓW]. Wszyscy narzekają, że główny antagonista porywa w filmie dzieciaki (wokół tego kręci się cały film), ale kiedy masz dziesięć lat, to – przepraszam za żart niskich lotów – kupujesz pampersa, bowiem wyobrażasz sobie, że mógłbyś być na miejscu któregoś z nich. Kiedy Thor tworzy swoją grupę młodocianych galaktycznych wikingów, to przecież cała sekwencja musi być niebywale czadowa dla małego widza, który od razu zaczyna czuć, że sam należy do tego zespołu i strzela laserami z oczu. A Thor jako supertata? Na pewno zwiększy to jego popularność wśród młodszych widzów. Decyzje twórcze w tym filmie na pierwszy rzut oka są infantylne, ale w istocie są one genialne. Są nie dla nas, wyjadaczy, ale dla nich, przyszłych wyjadaczy, dziś jeszcze największych fanów. Powrócę jeszcze do wcześniejszego zdania i je poszerzę. Od czasu Wojny bez granic nic od Marvela mnie nie zaskakuje, bo było to zwieńczenie mojej przygody superbohaterskiej. Filmowe wkroczenie w dorosłość brzmi patetycznie, ale może coś w tym jest? Czy to był moment przełomowy? Taki, który wyznaczył koniec mojej dziecięcej fascynacji? Tak. Bo z filmami Marvela jest jak z powieściami lub reportażami. Przeżywamy je, ale potem wszyscy wracamy do siebie (sentencja podkradziona z książki Fakty muszą zatańczyć), do własnego podwórka. Dlatego podskórnie boli mnie fakt, że stałem się jedną z tych osób, które wywoływały we mnie tyle dziecięcego smutku. Kiedy o tym myślę, to zdaję sobie sprawę, że ja chyba (w końcu wciąż się zastanawiam) nie mam moralnego prawa oceniać tych filmów. Jeśli chcę oglądać Marvela, to pozostaje mi milczeć. Bo filmy Marvela są dla wszystkich, ale, koniec końców, nie są dla wszystkich. I z tą myślą Was dziś pozostawiam.
@Najgłupsze: "Zdradzacz nawet złapany za rękę się nie przyznaje ;) - więc to akurat normalne" To nie jest normalne, każdy złapany za rękę, a mimo tego idzie w zaparte, że to nie jego ręka - jest zwyczajnym tchórzem, nie każda osoba, która zdradziła, wypiera się tego, są tacy, którzy sami mówią, co się zdarzyło i dlaczego.. @Connery. dziś uważam, że najważniejsza w życiu jest przyjaźń. miłość bez przyjaźni - przeminie, przyjaźń bez miłości - nigdy.. Trudno oszacować, czy dawałeś jej za mało.. być może innej by wystarczyło, jej nie.. jej czegoś brakowało, nie dostała od Ciebie, tego, co ktoś jej dał od tak, nie wiadomo nawet z jakiego powodu.. Osoba, która odczuwa niedosyt, dopuści do siebie byle kogo czasami, dla niej ten brak był bardzo ważny, skoro popłynęła.. nie znaliście się w ogóle, małe dzieci o niczym nie przesądzają, nie bukują kobiety do matury dzieci, a w zasadzie nic tego nie robi.. Jeżeli coś mogę doradzić, to nigdy nie idź na wojnę, nigdy nie jest za późno na przyjaźń, mimo, że czasami za późno na miłość.. zdrada w małżeństwie, to porażka obojga, nigdy jednej strony, można być po rozwodzie i nadal wychowywać razem dzieci, można się przyjaźnić, można stworzyć dzieciom rodzinę nie mieszkając razem.. cokolwiek zrobiła, bądź jej przyjacielem, a dostaniesz to samo w zamian.. skoro sama troszczy się o Ciebie, rób to samo.. no tak, w zasadzie wystarczy zatroszczyć się o siebie wzajemnie.. Zdrada przytrafiła się Wam obojgu. nie tylko Tobie, jej też.. hej
tak ja nic nie czuje